Przez Liulth przetoczyla sie fala ciepla, iskra ognia chwycila ja za ogon, a wiedzma trzasneka drziami. Tak jak cieplo, przez wadera przetoczyla sie wscieklosc. Iskra na ogonie przeistoczyla sie w plomyczek, a ten zaczal porzerac kraniec jej wspanialego, niesfornego ogona. Bolalo okropnie, Liulth zacisnela szczeki i usiadla, powstrzymujac sie od naturalnej reakcji. Ogon zamiatal po drewnienaj posadzce chatki. W powietrzu niosl sie ostry swad palonej siersci, a po chwili miesa. Plomych chwycil sie posadzki, a Liulth z czyms na pokraniczu pisku, a urwanego wycia, obrocila sie wokol wlasnej osi, jak szczenie lapiac swoj ogon. Zgasila plomien, lykajac gwaltownie sline. Czula smak swojego miesa, jakis plynow, robilo jej sie niedobrze. Puscila ogon, i zwymiotowala. Plomyk tanczyl na posadzce, palil drewno, ktorego swierzy, pyjemny zapach laczyl sie z zachem ziol i magii. Liulth uskoczyla na druga strone chatki. Plomyczek dzielil, ja od wiedzmy, wiedzme od drzwi wyjsciowych. Patrzyla zdziwiona.
Nie igraj z magia Liulth, ostrzegala ja kiedys babka. Gdy Liulth byla szczenieciem, a jej watacha byla cala.
Cicho, fuknela na wspomnienie.
Nabrala wiecej sliny, i zaczela usilnie lizac, i polykac plomyki, jak oglupione szczenie, wierzace w basnie.
- Penelope - zawyla wadera.
Lizala dalej, powoli, tracac czucie na jezyku, i czujac goracz w krtani, wiedziona nadzieja. Siersc wokol nosa i pyska, skrecala sie i weglila, ostry swad przenikal powietrze.
Ja nie wiem, jakim ty cudem podpalasz jej tą chatkę, jeśli stoisz na zewnątrz. I jak ty połykasz te płomyki. Od kiedy wilki mogą jeść ogień i będą tylko lekko poparzone? Zmień to. Ost. W~
Ostatnio edytowany przez Liulth (2013-11-17 10:15:17)
Offline
;;;Nie wiem jakim cudem podpalilas mi dom jak nie zostalas do niego wpuszczona, ale ok;;;
Wiedzma widzac jak jest odcieta od drzwi wyjsciowych zgrabnym susem zniknela pod podlaga. Byla w swojej piwnicy, a raczej jaskini. Nie miala zamiaru pomagac waderze. Byla egoistka, a skoro wilk wypowiedzial juz swoja zachcianke, Penelope nie musiala jej pomagac. Powrocila do eksperymentow nad jednoslownym odbieraniem zycia.
Offline
Parsknęła śmiechem widząc zakłopotanego kundla. Zamiast ugasić ogon w śniegu ten kręcił się ułomnie w miejscu, po czym zaczął pożerać płomienie. Istna komedia. Jednakże gdy się z tym uporał postanowiła opuścić dolinę i udać się w tereny z których burze śnieżne odeszły.
(c) Lilibeth
|L E O N A R D O|
>Mysterious spirit of HiddenLands<
|Poznasz mnie jako|
Dorosły, dumny, złoty tygrys syberyjski.
Leonardo zalicza się do kociej arystokracji. Jego usposobienie, wygląd, ton głosu, każdy ruch, a nawet samo imię wręcz promieniuje królewskim, wysokim urodzeniem. Ma się za władcę wszystkiego co żyje. Jedynie wobec szanowanych osób potrafi ukazać ciepło... cóż, ów szacunek zdobyć u niego ciężko, albowiem trzeba mu naprawdę zaimponować. Wobec obcych osób pokazuje jawnie swoją wyższość, zazwyczaj każdy jest dla niego marnym, nadwornym paziem. Chamski, wygadany, opryskliwy, lubi rozmawiać o cudzych wadach, gdyż dobrze wie, że omawianą osobę to boli. Wobec przyjaciół troskliwy, opiekuńczy i zawsze kulturalny.
Cechą charakterystyczną wyglądu są zawsze ponure, smętne, o zimnym wyrazie zielone oczy.
Szanuje: Holly {Wood}, Triss {Triss}, ...
Potępia: Seren {Seren}, Diacy {Devon}...
Podwładni: Raynar {Apir}, Sintel {Azusa}, Shinobu {Waterw.}, Usui {Usui}, ...
+++
Statystyki:
S:Siła - 6
Z:Zręczność - 3
Sz:Szybkość - 3
W:Wytrzymałość - 6
+++
Przedmioty posiadane:
{1} Granat
+++
Offline
;;; Przepraszam, bylam przekonana, ze jestem w srodku, a Ty zeszlas do piwcy, przez kolejne drzwi ;;;
Liulth odbiegla w kierunku rzeki, ktorej sladem przyszla.
Offline