Tunel prowadzący do zalanej jaskini, w której środku znajduje się posąg niedźwiedzia.

Obudził go mróz, który przyszedł wraz ze zmrokiem. Przeciągnął się i ziewnął. Czuł się dobrze, miał jedynie kilka siniaków, nic więcej.
Ruszył ambitnie truchtem wgłąb tuneli mając nadzieję, iż znajdzie wyjście. Jednakże rezultaty wyprzedziły jego najśmielsze oczekiwania, gdyż zobaczył nikogo innego jak Holly. Przyspieszył nieco, po czym wtulił się w nią łbem głośno mrucząc.

Zawołała cicho, jednak nikt jej nie odpowiedział. Ale była również jeszcze blisko wyjścia, więc ruszyła wgłąb tuneli.
Gdy już traciła nadzieję, że kogokolwiek tu znajdzie niespodziewanie trafiła na Leona.
- Coś ty znów narobił - mruknęła uspokojona, a jednocześnie lekko rozdrażniona, jednak również głośno zamruczała.

- Zawsze wszystko spada na mnie. - mruknął z grymasem i dokończył ciszej, pod nosem. - tym razem ja spadłem na coś. - Przytulił uszy, po czym machnął agresywnie ogonem.

- A tak ogólnie, to co tam jest? - spytała zaciekawiona. W końcu jeśli już tu była, to czemu niby się nie dowiedzieć?

- Zalana jaskinia rodem tej naszej z polany. Jednakże na środku ogromny posąg.... niedźwiedzia. - mruknął, po czym owinął swoje łapy ogonem.

- Niedźwiedzia? - powtórzyła zdziwiona. Skąd pod ziemią wziął by się posąg niedźwiedzia? Może to był kolejny dziwny przypadek, tak jak było ostatnio ze starymi chatkami. Wtedy pojawiła się wiedźma, a teraz...

- Tak, ale mniejsza. Wracajmy już do domu, łap nie czuję. - wymamrotał przytulając uszy.

Mruknęła coś pod nosem, po czym wyszła z z tuneli na powierzchnie io puściła te tereny.