Administrator - 2013-10-31 11:18:54

http://imageshack.us/a/img853/5374/ssnk.jpg

Majestatyczne miejsce, w którym dziesiątki spadających wód tworzą piękne wodospady.

Ayenis - 2013-11-02 12:52:56

Wilczyca szła wśród kwiatów od dobrych kilkunastu minut. Nudziło jej się. W dodatku nikogo jeszcze nie znalazła. Westchnęła i spojrzała na wodospady. Szum wody ją uspokajał. Potruchtała bliżej i ułożyła się na słońcu. Położyła pysk na łapach i przymknęła oczy rozkoszując się ciszą i spokojem.

Ayenis - 2013-11-04 07:37:06

Widząc, że spędziła tu za dużo czasu, wstała i przeciągnęła się. Poczuła głód i ruszyła na polowanie. Może będzie jakiś królik? przemknęło jej przez myśl. Na razie powinno wystarczyć. Potruchtała, a po chwili zaczęła biec w stronę doliny.

Rinnix - 2013-11-09 15:51:28

Doszła tutaj. Widząc wodę szybko do niej podbiegła. Napiła się. Dopiero potem zauważyła, że znajduje się w pięknym miejscu. Była tu już drugi raz. Położyła się pod pewnym drzewem i przyglądała się wodospadom.Po kilku minutach zasnęła.
.................................................................................................................................................................................................................................

Po kilku godzinach obudził ją ból i głód. Zamoczyła łapę w wodzie, po czym ją dokładnie oblizała. Chciała sprawdzić jak wygląda rana na boku i na plecach, lecz jej wzrok nie dosięgał do tych miejsc. White wstała i krążyła w około jeziorka utworzonego przez wodospady. Znalazła tylko martwego jeża, którego nie miała zamiaru kosztować. Odeszła w inne tereny szukając pożywienia. W tym momencie było to trudne, ponieważ nadchodziła zima. Wiele zwierząt już odeszło w poszukiwaniu ciepłych miejsc na przeżycie.

Wood. - 2013-11-16 14:17:32

Słysząc szum wodospadów skierowała się w tamtym  kierunku. Stąpała lekko po śniegu. Było zimno. Na szczęście woda nie zamarzła. Przykucnęła i napiła się wody, po czym zaczęła rozglądać się po tym terenie. Chyba był to teren wilków, ale trudno.

Virexin. - 2013-11-16 14:18:17

Daen została pochowana... Chociaż Shayenne w ogóle nie znała tej wilczycy, czuła jakiś smutek z powodu jej odejścia. Skoro wataha tak ją opłakiwała, musiała być wspaniałą Alfą. Co będzie dalej? Czy Seren poradzi sobie jako jej następczyni? Shayenne miała nadzieję, że po jednej tragedii nie pojawią się następne. Oby jej nowa rodzina przetrwała.
Wilczyca wpatrywała się beznamiętnie w opadającą wodę. Głośny szum ją uspokajał. Usiadła nad brzegiem rzeki i westchnęła cicho.

Wood. - 2013-11-16 14:24:07

Ziewnęła szeroko i oblizała pysk. Zaczynała być głodna. Znów. I wtedy zamarła. Wyczuła zapach wilka. Otaksowała wzrokiem całe to miejsce i rzeczywiście, w oddali zobaczyła nad woda szary kształt. Ruszyła w stronę wilka, miała tylko nadzieję, że w okolicy nie ma więcej tych osobników. Gdyby cała wataha się tu zbiegła musiałaby uciekać.

Virexin. - 2013-11-16 14:37:34

Do jej uszu dotarł niepokojący dźwięk. Uniosła szybko głowę i postawiła uszy; spojrzała na zbliżajągo się do niej lwa. Shayenne szybko podniosła się, gotowa do ucieczki. Wiedziała, że ten kot bynajmniej nie ma zamiaru  na miłą pogawędkę. W okolicy zaś nie było żadnych wilków. Ona jedna, całkiem sama. Wiedziała też, że jeśli zawyje, to zanim dotrze tu jakaś pomoc, lwica zdąży rozszarpać ją na strzępy. Walka nie miała żadnego sensu. Wilczyca nie miała chyba innego wyjścia, niż zacząć szybko biec, mając nadzieję, że zdoła jakoś uciec wielkiemu kotu.

Wood. - 2013-11-16 14:42:33

Widząc, że wilczyca lada chwila ucieknie jej sprzed nosa, kilkoma ogromnymi susami dopadła do niej. Wbiła jej pazury w grzbiet i powaliła na ziemię.

Virexin. - 2013-11-16 15:07:09

Wilczyca zapiszczała przeraźliwie  ze strachu i bólu; lwica bez problemu dopadła ją i przycisnęła potężnymi łapami do ziemi. Gdy pazury bezwzględnego drapieżnika zagłębiły się w niewielkim ciele Shayenne, ta wiedziała już, że zginie. Jeśli nawet przybiegną tu jakieś wilki, nie zdołają uratować wadery, która tak właściwie prosiła się o śmierć, gdy odeszła z jaskini. Teraz zapłaci za swą bezmyślność. Przerażona wilczyca ugryzła swą przeciwniczkę w łapę, jakby chciała desperacko przedłużyć to, co nieuniknione. Oczywiście, nie miało to sensu... ale Shayenne za bardzo się bała, by myśleć w taki sposób.

Wood. - 2013-11-16 15:17:58

Holly ryknęła gdy wilczyca ugryzła ją w łapę. Zacisnęła szczeki na jej szyi, by ją udusić.

Virexin. - 2013-11-16 15:46:26

Wilczyca puściła łapę i sapnęła, gdy kocie zęby wbiły jej się w kark. Mimo straszliwego bólu Shayenne usiłowała się wyrwać. Warknęła i szarpnęła się, co tylko spowodowało gorsze rany; lwica ani myślała puścić swej zdobyczy, opór wilczycy najwyraźniej nie robił na niej żadnego wrażenia. Shayenne traciła siły. Pogodziła się już ze swoją śmiercią, choć przecież dopiero co odnalazła swą nową rodzinę, której szukała tak długo! Ostatnie co usłyszała, to nawołujące wycie Alfy. Niestety nie mogła już na nie odpowiedzieć...

Wood. - 2013-11-16 15:53:52

Gdy poczuła, że wilczyca przestała się szarpać puściła ją i przejechała pazurami po brzuchu zostawiając głębokie rany, chociaż wiedziała, że wadera już prawdopodobnie nie żyję. Usłyszała w oddali wycie wilka, ale zignorowała to. Po chwili namysłu chwyciła martwego wilka i wywlokła go.

Seren - 2013-11-21 20:12:54

Seren dotarła tutaj i zatrzymała się. Nie było to miejsce znacznie oddalone od ich jaskini, więc na wszelki wypadek postanowiła chwilę poczekać. Oby ktoś przyszedł, modliła się w myślach. Nie chciała znów być sama...
Kątem oka uchwyciła jakiś ruch przed sobą i chociaż wciąż nie czuła zapachu przez rany na nosie, to zdołała domyślić się, że to zając. Ogromny, huczący wodospad przed nią zagłuszał wszelkie inne dźwięki, ale upolowanie zwierzaka nie zajęło wiele czasu. Wilczyca, już z pełnym żołądkiem, zaczęła spokojnie rozglądać się po okolicy. Mogła już tylko czekać.

Radioactive - 2013-11-21 20:28:33

Wyłoniła się z wysokiej trawy. Widząc niedaleko białą waderę ulżyło jej, ponieważ zgubiła jej trop.
Przed sobą ujrzała wielki wodospad. Zakręciło jej się w głowie, gdy jej wzrok natrafił najwyższy jego punkt.
- Obyśmy nie były tylko we dwoje... - spoglądała w stronę z której przybyła, czy ktoś przypadkiem nie idzie.

Seren - 2013-11-21 20:34:31

Seren nie umiała określić słowami, jak wielką ulgę poczuła, widząc wyłaniającą się z zarośli Radio.
- Dobrze, że jesteś - powiedziała z wdzięcznością. - Poczekamy tutaj, możemy rozejrzeć się trochę... ale te wodospady za bardzo szumią, tutaj raczej nie dałoby się mieszkać. Przejdziemy się w kółko czy wolisz zostać? - zapytała, mając na uwadze rany wilczycy.

Radioactive - 2013-11-21 20:41:45

- Możemy się przejść, jednak uważam, że te wodospady są za głośne, po kilku dniach spędzonych tutaj szum może być naprawdę uciążliwy dla naszych uszu...  To w jaką stronę proponujesz się udać?

Seren - 2013-11-21 20:51:56

Seren zastanowiła się.
- Znasz te tereny lepiej ode mnie - powiedziała. - Może lepiej będzie, jeśli poprowadzisz... nie oddalajmy się jednak od jaskini, może ktoś jeszcze do nas dołączy.

Radioactive - 2013-11-21 21:08:05

- Nie ma sensu szukać tutaj jakiegoś miejsca, więc moim zdaniem powinniśmy zagłębić się w las, gdzie kotom byłoby trudniej się dostać. - Uważnie otaksowała teren, po czym udała się na zachód.

Seren - 2013-11-21 21:21:29

Poczłapała za Radio, z ulgą oddalając się od huku wodospadu.

Apir - 2013-11-25 21:11:49

(25.11.2013r.)

Jaguar zaszedł nad wodospad. Przez całą drogę rozmyślał nad każdym szczegółem zaistniałej sytuacji, która zaczynała się powoli robić skomplikowana. Przeskakiwał nad wodą, stąpając po wielkich głazach. Ostatecznie wybrał sobie głaz, który był ulokowany najwyżej. Otrzepał się ze śniegu i położył się, wpatrując się przez dłuższy czas w lecące nieprzerwanie strumienie wody. Zachód słońca zaczynał malować barwę niebieskiego sklepienia, na cieplejsze kolory.

Spędził tu długą godzinę.. Uznał wodospad za jedno ze swoich ulubionych miejsc okolicy - było tu pusto, żadnej żywej duszy, niczym idealna świątynia spokoju. Czas jednak uciekał, a wciąż miał jeszcze zadanie od Lygrysicy do ukończenia. Po udanym szpiegostwie pozostało mu teraz zdać raport.

(29.11.2013r. - Edycja.)

Raynar, po wycieczce na polanę, wrócił z powrotem nad wodospad. Gdy wspiął się ponownie na szczyt wzniesienia, jego oczom ukazał się ten sam, urzekający widok na dużą część ogromnego lasu iglastego i trochę na otwarte tereny. Wszystko było przykryte grubą warstwą białego puchu, a woda w niektórych miejscach, w okolicy wodospadu, już zdążyła zmienić się w grubą warstwę lodowego podłoża. Nie miał póki co nad sobą problemów atmosferycznych, w postaci gęstych, szarych chmur, tak jak to było w niektórych miejscach nad widnokręgiem. Jaguar kolejny raz wybrał sobie ten kamień, na którym leżał kilka dni temu. Nie było jak na razie nic dla niego do roboty, więc położył się i uciął sobie spokojną drzemkę.

(03.12.2013r - Edycja.)

Drzemka nie trwałą długo. Raynar miał tym razem wyjątkowo dziwne sny - raz w nich był jednym z największych kocich wojowników, w innym zaś przybrał formę wilka, a raczej wadery, z bardzo puszystym, śnieżnobiałym futrem, z domieszką czerni w okolicach końcówek łap, oraz w niektórych miejscach na mordzie. Owa czerń na futrze wystąpiła jeszcze na prawym udzie, gdzie malowała bardzo charakterystyczny symbol półksiężyca i pojedynczej kropki w nim. W tym śnie zmienił mu się również charakter; postać, w którą się wcielił jaguar, była bardzo rozweselona z byle powodu, często podskakiwała od nadmiaru pozytywnej energii. Z dobrego humoru nie było jej w stanie wyprowadzić żadne nieszczęście, czy groźba, a wręcz siłą był wszechogarniający ją optymizm. Kot nigdy wcześniej nie miał tak dziwnego snu, w którym był zupełnie innym zwierzęciem, miał zupełnie inne ciało.

Brzuch Jaguara zaczynał powoli dawać sygnały, że czas na porządny obiad. Jedynym pomysłem na jedzenie były dla niego ryby, ze zbiornika, które rozciągało się pod wodospadami. Zejście na dół zajęło kotu jakieś dwie godziny. Otaczał go teraz jedynie spokój, więc nie było powodu by śpieszyć się gdziekolwiek, jakkolwiek. Gdy znalazł się na dole, przy brzegu zamarzniętego strumyka, Raynar wyciął pazurem wyciął perfekcyjnie okrągłą dziurę w lodzie. Czekał cierpliwie na pierwsze ofiary. Nie miał jednak szczęścia tym razem - przez strumyk niemal nic nie przepływało.. Dopiero po kolejnych dwóch godzinach udało mu się złowić coś, co byłoby w stanie zaspokoić jego potrzeby i jeszcze przez jakiś czas, delektował się upolowaną zdobyczą.

Po udanych łowach, Jaguar wrócił z powrotem na szczyt wodospadu. Przez cały czas, myślał o swoim śnie, który choć tak absurdalny, nie chciał uciec z głowy. Po powrocie nie miał ochoty na dalsze leżenie, więc postanowił pospacerować troszkę po okolicy, przy miłym blasku słońca.

Triss - 2013-12-03 23:14:51

Tris rozejrzała się z satysfakcją. Tutaj było pięknie, świeżo, czysto i pusto, nie licząc jej i Holly, oraz leśnych zwierząt, które się przed nimi pochowały. Puma nie zwróciła uwagi na jaguara, nie czuła się zagrożona. Obejrzała się na lygrysicę.
- I co myślisz?
Oczy jej się śmiały, miała ochotę zrobić coś szalonego. To był jeden z tych rzadkich momentów, gdy budził się w niej kociak.

Wood. - 2013-12-03 23:42:55

Krytycznym wzrokiem otaksowała to miejsce. Nie było tu najgorzej. W oddali wydawało jej się, że widzi jaguara. A więc tu to cielę się zaszyło.
- Nawet tu nieźle. Jednak to miejsce chyba nie jest zbyt często odwiedzane przez wilki. Wolą zaszyć się w jakiś norkach, w lesie, niż przyjść w takie miejscach. Ofiary. - stwierdziła. Jej towarzyszce to miejsce chyba też przypadło do gustu, mogły tu zostać na jakiś czas.

Triss - 2013-12-04 00:14:46

Triss parsknęła krótkim śmiechem na uwagę Holly. Uważnie przyjrzała się lygrysicy. Ta nie wyglądała na szczególnie nieszczęśliwą, ale nie podzielała także entuzjazmu Triss do tego miejsca, a puma z kolei nie chciała nikomu nic narzucać. Zwłaszcza, że atmosfera wyraźnie się ochłodziła, gdy Holly spostrzegła jaguara. Mniejsza kocica szybko dokonała z głowie kalkulacji, próbując oszacować, czy śnieg zasypał już przełęcze wiodące do Gór Skalistych, czy też da radę jeszcze się nimi przeprawić.
Nagle jej przemyślenia przerwało okropne przeczucie, że dzieje się coś bardzo, ale to bardzo niedobrego. Że musiały jak najszybciej uciekać, daleko stąd. I nie był to bynajmniej strach przed jaguarem czy wilkami chowającymi się w ziemi. Gdy spojrzała na towarzyszkę, w oczach pumy widać było głęboki niepokój, który odbijał się także w obliczu Holly. Wiedziała, że jej kompanka też to wyczuła. Kocica nie miała pojęcia, jak to się stało, bo nie można było odczuć żadnej zmiany w powietrzu, żadnej nowej woni. To było... Cóż, nie umiała tego opisać.
- Holly - powiedziała bardzo cicho. - Uciekajmy stąd. W góry, tam będzie bezpiecznie. - Mam nadzieję... dodała w myśli.
Nie potrzebowały żadnych więcej słów ani wyjaśnień, wystarczyło im, że w tym samym momencie obydwie zaniepokoiło to nieuchwytne "coś".
Puma odwróciła się i ruszyła śpiesznym truchtem w stronę Gór Skalistych, swojego ukochanego miejsca i domu. Cały czas niespokojnie oglądała się na lygrysicę, ale ona także nie ociągała się. Tylko głupiec nie słucha tak wyraźnych sygnałów. Niedługo potem obydwie kocice opuściły terytoria wroga i zmierzały wprost na masywną ścianę gór.

Apir - 2013-12-04 21:32:46

Po udanej przechadzce, Jaguar próbował wrócić z powrotem na swój ukochany kamień. Nie musiał daleko się oddalać, by wyczuć znajome zapachy Pumy i Lygrysicy, a ujrzeć je na własne oczy. Pierwszą myślą Raynara, było podejrzenie przybycia tu dwóch kocic w celu zabicia Jaguara. Ostatecznie jednak nie wykazano nim większego zainteresowania. Nie zauważył nigdzie w pobliżu małego tygrysiątka - Leona, którego widok mu jak dotąd umilał czas, więc albo malec czaił się gdzieś w pobliżu, albo Holly zostawiła go z kimś innym, zaufanym. Inną opcją byłoby już jego dojrzewanie, aczkolwiek ta wydawała się Raynarowi mało prawdopodobna, lecz nadal możliwa.

Jaguar miał już podejść i się przywitać, co sprowadza dwa inne koty na te tereny, ale zanim zbliżył się wystarczająco blisko zauważył w ich zachowaniu i po szukaniu czegoś w powietrzu, coś niepodejrzanego. Skupił swoje zmysły bardziej na otoczeniu, próbując wyczuć co się dzieje, a także posłuchać co w tej sprawie ma do powiedzenia instynkt. On również wtedy odkrył coś niepokojącego. Wszędzie dookoła znajdowało się coś, nie wiedział co, ale na pewno było to coś bardzo niebezpiecznego. ''Cholera!! Czy to cholerne drzemki zaćmiły mój umysł na tyle mocno, że nie byłem w stanie tego wyczuć od razu..?'' Raynar w myślach oskarża za tę pomyłkę siebie. Postanowił opuścić te tereny na ten czas, w inne miejsce, bardziej bezpieczne.

. Only . - 2014-01-03 17:40:35

Spojrzała na niebo,  poczuła głód. postanowiła, że najpierw odpocznie a później wyruszy dalej. Wilczyca znalazła się naprzeciwko wodospadu. Znużona długą podróżą, zrobiła kilka kroków, po czym położyła się na ziemi. Po jakimś czasie ruszyła w stronę innych terenów.

Apir - 2014-01-05 14:05:55

(05.01.2014r.)

Minęło sporo czasu, od momentu, w którym mieszał się w konflikty dwóch rodzajów zwierząt - psowatych i kotowatych, a także od kiedy Raynar postawił swoją łapę na kamieniach wspaniałego wodospadu, skąd rozciągał się najcudowniejszy widok w całej dolinie.   Można stąd zobaczyć zielone morze Iglastego Lasu, a w oddali rysowała się zaledwie niewielka kreska dawnych terenów kotowatych, w okolicach których znajdowała się polana bizonów. Wszystko to idealnie komponowało się z orszak masywnych chmur, przybyłych z oceanu, dodatkowo podkoloryzowanych blaskiem zachodzącego słońca. Jaguar już upodobał sobie konkretny kamień, najwyżej ulokowany w okolicy i na nim położył się ponownie.

(08.01.2014r. - Edycja.)

.. Łapy Jaguara wędrowały po ciemnym runie gęstego lasu iglastego, wśród łagodnych i kojących traw kociej polany i apetycznych bizonów, po twardych kamieniach masywnych gór skalistych, czy po gładkim puchu ośnieżonych wzniesień. Na tych ostatnich, Raynar zatrzymał się. Kiedy tak wpatrywał się w białą dal, jego pole widzenia zaczynało być osłabiane przez potężną burzę śnieżną. Silna zamieć nie pozwalała mu czasem nawet otworzyć oczu. Zmęczony wędrówką, wydawającą się trwać nieskończoną ilość czasu, legnął na śniegu. "Czy taki dla mnie został przeznaczony koniec..?''
- Raynar.. - Do uszu Jaguara dotarł niezwykle melodyjny, kobiecy głos. Kot ożywił się natychmiast. Podniósł biały, niczym ubranie wyprane po ''Persilu'' (proszku do prania), zasypany śniegiem łeb. Nie mógł uwierzyć, we własne zmysły. Tych dźwięków, choć dobrze znanych, nie słyszał od bardzo dawna. Wtedy ujrzał jak okazała kocica, z jego gatunku, stawiała z gracją każdy swój majestatyczny krok.
- Niee, to niemożliwe! Guinevere! Choćby minęły stulecia, ten głos poznam zawsze!
- Oh, mój bracie.. gdzie Ty się podziewałeś te lata.. - Usiadła koło niego, machając ogonem na prawo i na lewo.
- Doskonale wiesz, że mógłbym zadać Tobie to samo pytanie! - Odparł z uśmiechem na ustach Jaguar. - Szukałem Cię ponad 10 lat.. - Nastała krótka chwila milczenia. Wraz z przyjściem Guinevere, pogoda znacznie się poprawiła. Zza posępnych i ogromnych chmur, ponownie wyszło słońce. -  Więc.. yy.. no ten tego.. jest masa rzeczy o któr..
- Może po prostu wróć do nas? - wraz z przerwaniem wypowiedzi Raynara, kocica wypowiedziała kolejne słowa, wkładając do nich więcej powagi.
- Dobrze znasz moją odpowiedź. - Odpowiedział Jaguar, równie poważnie.
- Ojciec chcia..
- Nie przypominaj mi nawet o tym śmieciu. - odparł raptowanie - O tchórzu, który już dawno zapomniał o pierwszorzędnych wartościach, chowający się za tronem, niczym robal, którego mogę zmiażdżyć sobie od tak. Nie wierzę, by jakiekolwiek więzy krwi nas łączyły. - Zaczęły w nim rosnąć gniew i nienawiść. Nie był ani trochę zadowolony, z rozpoczęcia rozmowy od kogoś, do kogo Raynar czuł tak wielką odrazę.
- A Ty jak zwykle mnie nie posłuchasz prawda..?
- Nie! I wiesz co? Na myśl o tym, co się z nim stało, jestem gotów skakać z radości, po całej piekielnej dolinie! - Raynar tracił panowanie nad sobą z każdą sekundą trwania konwersacji. - Albo nawet z wielką chęcią sam przyszedłbym do niego obecnie, a wbijąjąc mu pazury w to grube, zapchlone cielsko, czułbym statysfkację z usunięcia takiej szkarady i plagi, jaką był on!! - Spojrzał w stronę siostry, lecz.. jej już nie było. Rozpłynęła się w powietrzu, znikneła równie szybko, jak się pojawiła. Jaguara powoli zaczynąło kłuć serce. - Eh.. a zresztą kto wie.. może faktycznie to ja tu szkodzę.. - Pogoda ponownie się popsuła. Zamieć zaczynała bić kocie futro, z nadzwyczajnym chłodem.. Zaczął się trochę zastanawiać nad sobą, nad sytuacją. Na myśl przyszła mu scena z pierwszego spotkania wilczego stada, w Lesie Iglastym, ujrzenie Seren, jej propozycja, a potem oblicze Holly i innych kotowatych na polanie. Pakt między psowatymi i kotowatymi, oraz jego zerwanie.. Krew zaczęła mu buzować w żyłach. Gniew rósł ponownie, z każdą kolejną myślą. Zaczął kręcić się z miejsca na miejsce nerwowo. Zdarzyło mu się walnąć łapą lub ogonem w śnieg, a wkońcu nawet zaryczał tak głośno, że dźwięk echa przebiegł niemal całe ośnieżone góry.
- Dlaczego stworzyłeś koty i wilki, rodzaje, które wyżynają się bez powodu! Ty, który atworzyłeś to wszystko! Czy to niby ma być równowaga sił?! Twierdzisz, że wilki, panoszące się od tak sobie były chaosem?!? A zatem pokażę Ci, czym jest prawdziwy chaos! Zobaczysz, jak te o to pazury, niczym boska broń, wyrżną każdą istotę, która znajdzie się na mojej drodze!! Zabiję ich wszystkich! I kotowatych i wilków, które mnie w to wciągnęły jeszcze bardziej! WSZYSTKICH! - Po serii przekleństw i narzekania na cały świat, coś trafiło Jaguara, co spowodowało, że całkowicie stracił przytomność..

- Hej! Heeeej! Wstawaj kocie!! - Jaguar usłyszał w głębi swojej głowy dziwny, energiczny, troszeczkę dziecięcy głos.. - gdy otworzył oczy, zobaczy.. wilcze szczenię (?). Rozejrzał się zaspany po okolicy. Pogoda w górach śnieżnych uspokoiła się i znowu świeciło słońce.. oprocz tego, dookoła niego skakało białe, wilcze szczenię, które na prawym udzie posiadało charakterystyczne, czarne, kontrastujące z kolorem pozostałej części futra, znamię w postaci lekko zniekształconego półksiężyca, oraz kropki w środku niego.
- Ktoś Ty.. - przemówił słabym, zmęczonym głosem. - chyba Cię gdzieś wcześniej widziałem..
- A czy to ważne?! - przemówiło dalej podskakujące dookoła, z radości szczenię. Widok ten był bardzo przyjemny dla oczu kota. Zapomniał o poprzednio przeżytych doznaniach wściekłości i jak zahipnotyzowany po prostu patrzył na lekko ukajającą scenerię.
- Co takie coś jak Ty, robi w takim.. odludnym miejscu..? - odparł głosem pełnym spokoju
- Skaczę. - odpowiedziało lakonicznie szczenię, dziwiąc się pytaniu kota, na które odpowiedź była dość oczywista, przynajmniej w mniemaniu szczenięcia.
- yhm, tak, ale jednak widok takowej istoty w tych stronach jest raczej.. niecodzienny dziecko, niesądzisz? - Na ustach Raynara zaczynał malować się niewielki uśmiech. - A więc, co tu robisz?

Mała, psowata istota odpowiedziała mu.

Jaguar obudził się. Rozejrzał się po okolicy - znów znalazł się nad wielkim wodospadem w Lesie Iglastym, na swoim ukochanym, najwyżej ulokowanym kamieniu. Zastanowił się chwilę nad tym co zdarzyło się w jego snach.. dużej części owych snów po prostu.. nie pamiętał.. uleciały mu z pamięci, prawdopodobnie na dobre. Nie pamiętał też w jaki sposób, odpowiedziało mu owe dziwne szczenię, na zadane pytanie. Wiedział jednak, że owa odpowiedź budziła w nim trochę radości i spokoju. Trochę zgłodniał przez ten cały czas. Postanowił zejść pod wodospad i tam złowić jakąś rybę.. Po posiłku udał się w głąb lasu..

Araluen - 2014-01-10 15:45:21

Po długiej podróży dotarła nad ogromne wodospady, które unosiły się nad nizinami. W zboczu "gór" znajdowało się mnóstwo jaskiń, natomiast sam teren wyglądał iście obiecująco. Przemieszczała się szybko i lekko niczym zjawa. Dziergała się wyżej i wyżej po wąskiej ścieżce, która poprowadziła ją wprost za wodospad. O dziwo, za ścianą wody rozciągała się piękna, duża grota w której rosła trawa, oraz... drzewo. Co prawda nie było one wielkie, gdyż młode, aczkolwiek dla samej Renn to już był kolos. Miejsca było od groma, a wszelakie mchy sprawiały, iż temperatura w środku była inna, niż na zewnątrz... cieplejsza. Wędrowała kilkanaście minut po sieciach tuneli, jednakże pierwszy zaraz po wejściu pokój był najbardziej obiecujący, albowiem przy samym młodym drzewie znajdowało się niewielkie, płytkie jeziorko, które utworzone zostało poprzez wodę ściekającą do niego z lodowatych ścian. Podeszła i ugasiła pragnienie. Z satysfakcją stwierdziła, iż ona również jest cieplejsza, niż ta na zewnątrz. To dobre miejsce. Uśmiechnęła się nieznacznie, po czym wyszła na zewnątrz... panowała tam wichura, a nie było jej zaledwie kilkadziesiąt minut. Rude futro i tak odznaczało się na białym tle, więc Trisha i Devon powinni ją od razu zauważyć.

Trisha - 2014-01-10 19:10:36

Oceniła miejsce, które jej odpowiadało. Nie wyczuwała żadnych kotowatych, prócz zapachu tego pewnie teraz już umierającego jaguara. Parła mozolnie przed siebie nie zważając na śnieżycę. W którymś momencie zauważyła rude futro, które wyraźnie odznaczało się wśród bieli i szarości. Zbliżyła się do towarzyszki z Devonem u boku i kiwnęła łbem z aprobatą, jednakże szybko tego pożałowała. Wywołało to jedynie nieznośny ból we łbie. Oprócz bólu odczuwała również głód. Musiała zapolować. Nie wątpiła, iż Renn sama sobie poradzi, ale z Devonem sprawa przedstawiała się inaczej. Nie zamierzała zbyt długo zwlekać z polowaniem.
- Jeśli wam to nie przeszkadza przejdę się i upoluję jakąś większą zdobycz, by pożywienia starczyło na jakiś czas.

Araluen - 2014-01-10 19:19:11

Skinęła jej łbem i odpowiedziała.
- Upoluj tyle, aby wam starczyło, ja się przejdę w poszukiwaniu czegoś mniejszego. - rzekła, po czym zwróciła się do Devona - Ty zaś, "kanibalu" zajdź do jaskini za wodospadem. Jest tam znacznie cieplej i przytulniej, dodatkowo masz tam również wodę, która nie grzeszy lodowatością. - zauważyła, po czym zbiegła z góry i ruszyła w stronę lasu. Cóż, oni potrzebowali więcej pożywienia, zwłaszcza Devon... dla Renn wystarczyłby jeden dorodny zając.

Devon - 2014-01-11 19:55:28

Skinął łbem, po czym ruszył za wodospad. Jaskinia była olbrzymia, jakby kawałek lasu przeniesiono właśnie tutaj. Podszedł do jeziorka, napił sie, po czym położył i zasnął.

Araluen - 2014-01-11 20:11:03

Ruszyła w stronę lasu, gdyż niedaleko przed nim widziała zajęcze nory. Węszyła łapczywie, głęboko, jakby chciała wychwycić nawet najmniejszy zapach. W końcu jej się udało, nalazła norę. Przez chwilę kręciła się wokół niej, po czym hardo zaczęła rozkopywać wąskie wejście. Tunele były szersze, więc mogła się nimi przemieszczać z ogromną swobodą. Czuły nos poprowadził ją do ogromnego - jak na zające - pokoju. Siedziały w nim dwie samica i kilka młodych. Rzuciła się na bliższego gryzonia, zaczęła nim miotać i szarpać dopóki nie przestał oddychać. Usatysfakcjonowana wyszła na powierzchnię, zjadła wszystko i ruszyła z powrotem nad wodospad.

Weszła do jaskini, widząc, iż Devon śpi sama zwinęła się w kłębek, jednakże czuwała, czekała na powrót Trishy.

MoonlightWolf - 2014-01-12 15:01:32

Zbliżyła się do ogromnych wodospadów, po czym usiadła i napiła się wody. Rozejrzała się dookoła. Doskwierał jej silny głód, więc postanowiła poszukać czegoś do jedzenia. Ruszyła w głąb lasu i przez jakiś czas krążyła po nim, gdy nagle poczuła zapach zająca. Nie zajęło jej wiele czasu odszukanie i upolowanie go. Kiedy udało jej się dopaść szaraka, szybko go zjadła. Wprawdzie nie było to wiele, ale zawsze coś. Wolnym truchtem wróciła nad wodospad. Teraz wystarczyło znaleźć schronienie, była bardzo zmęczona.

Trisha - 2014-01-12 21:36:18

Wróciła nad wodospady ciągnąc za sobą martwą antylopę. Gdy dotarła do jaskini upuściła zdobycz na ziemię i otaksowała spojrzeniem, czy coś się zmieniło. Nikt nowy nie dotarł, chociaż gdy tu szła wydawało jej się, iż widziała czarny, duży kształt. Jednakże teraz nie miała sił by się zawrócić i szukać tego kogoś, lub czegoś. Zmęczona położyła się i zasnęła.

Devon - 2014-01-12 21:40:40

Czując zapach zdobyczy momentalnie się obudził. Rzucił się w stronę świeżej antylopy, jednakże mięśnie zabolały. Zaskomlał z bólu, po czym nieco spokojniej do tego podszedł. Pożywił się jedną z nóg, napił wody i wyszedł przed jaskinię, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.

Lucius - 2014-01-12 22:57:36

Niespiesznie podążał za swą grupą. Wszedł do jaskini, mijając po drodze jakąś czarną waderę i hienę. Bez zaproszenia podszedł do upolowanej zwierzyny i zjadł drugą nogę, a następnie podszedł do wody i zaspokoił pragnienie. Usiadł i obserwował poczynania psowatych. Niby nawet nie znał ich imion, ba, z żadnym nie wymienił nawet kilku słów, prócz likaona, ale czuł, iż jest tu potrzebny, a w lesie nie mógł zostać.

www.4ti.pun.pl www.tw.pun.pl www.motogp.pun.pl www.sportdownload.pun.pl www.forumijmuiden.pun.pl