Jak to się stało, że tutaj trafiła? Fakt, pobiegła w inną stronę od Nowej Wyspy, niż w tą, z której tam przybyła, ale nie spodziewała się trafić na kolejną plażę, w dodatku dosyć podobną do poprzedniej. Fuknęła, nieco zirytowana. Po ostatniej kwarantannie przez długi, długi czas nie mogła patrzeć ani na morze, ani na piasek. Puściła się lekkim truchtem, chcąc zostawić tropiki daleko za sobą.

Gdy zjadła rybę machnęła ogonem. Ryba tylko pobudziła jej głód. Od dłuższego już czasu nic nie jadła, oprócz kilku królików i teraz tej ryby. Słysząc słaby głos Rosemary zapytała:
- Masz może ochotę na polowanie, na jakieś większe zwierzę?

- Właśnie, zapomniałam o tej wiedźmie. Ile ona mówiła? Że za tydzień mamy ją odszukać? Jeśli tak, to by wypadało już za nią powęszyć. Właściwie to mogła nam powiedzieć, gdzie się osiedli. Jakieś jaskinie i tak będą lepsze niż np. mokradła, czy jakieś wysokie góry, lub jakieś pustkowie - odpowiedziała jej i spojrzała w wodę. Jakaś nieostrożna ryba podpłynęła do samego brzegu, a tym samym do niej. Wysunęła pazury i uderzyła łapą w wodę. Na szczęście udało jej się trafić w rybę. Wyciągnęła jeszcze żywą zdobycz na brzeg i zaczęła się pożywiać. Ryba nie była jakimś ogromnym posiłkiem, ale to jednak zawsze coś.

Zatrzymała się przy brzegu i spojrzała na ocean. Zobaczyły ryby i niestety kilka rekinów, więc z 'polowania' na ryby nic nie wyjdzie. Panowała tu taka cisza... Tylko dźwięk fal rozbijających się o brzeg, krzyk jakiś morskich ptaków z oddali. Zamruczała.
- Aż dziw, że odkryłyśmy to miejsce dopiero teraz.

Południowa część tej wielkiej wyspy jest odcięta od świata wielkim oceanem.