Przyszła na sawannę i spoczęła pod jednym z drzew. Omiatała ogonem powietrze. Rozglądała się i wdychała świeże powietrze. Zauważyła małą zebrę lecz zignorowała ją. Czuwała. Słyszała śpiew ptaków, wiatr rozwiewał jej futro. Wstała leniwie i kołysząc ogonem odeszła. Westchnęła ciężko. Jej odgłosy spłoszyły małą zebrę. Tygrysica zniknęła w krzakach.
Mieza zobaczyłą oddalające się koty i podążyła za nimi.
Poszła za lygrysem.
Machnęła ogonem i udała się w stronę pustyni.
Westchnęła spoglądając spode łba, po czym z grymasem na pyszczku przytaknęła.
-Ja z chęcią pójdę.To w którą stronę idziemy?
Wstała.
- Czyli właściwie możemy już stąd iść? Bo nie ma sensu tu sterczeć, lepiej iść tego poszukać - rzekła i podniosła się. Czekała na odpowiedź reszty.
Zamyśliła się i westchnęła ciężko.
- Wyklucza to na razie jedną stronę... tą na której piramidy mają swój szczyt. - zauważyła po czym dodała - Sądzę, że najlogiczniej będzie jakbyśmy poszły w ten sposób. - Pacnęła pergamin masywną łapą. Teraz w ich stronę piramidy były zwrócone dołem.
Spojrzała na mapę.
-Hmm...Widziałam takie piramidy kiedy szłam z lasu do oazy..
Spojrzała dziwnie na White.
- Ym... No nie całkiem skarbu - wykręciła się. - 3 piramidy i to koryto to zawsze już jakaś wskazówka.
Przywitała się z o wiele mniejszym kotem i rzekła do Holly :
-Szukacie skarbu?
Pokazała zdziwioną minę.
- Widać trzy piramidy po prawej... jeżeli bardziej się przyjrzeć można dostrzec pomiędzy nimi wyschnięte, stare koryto rzeczne. - Odpowiedziała, po czym przytuliła uszy do łba czując odór hien.
Mieza zbliżyła się do kawałka pergaminu i zaczęła obracać głową we wszystkie strony. Nic jednak nowego nie dojrzała, postąpiła więc tak jak zwykle. Po prostu przytaknęła poprzednikom.
Tak, tak to ciepłe piaski, na pewno.
Spojrzała na nowo przybyłą. Była ona w porównaniu z nią śmieszne mała.
- Witaj - przywitała po czym zwróciła się do Rose - A widać na tej mapie coś w stylu skał, jakiś zacienionych miejsc, jakieś rzucające się w oczy piramidy?
- Nie widać też kanionu... jesteśmy w takim razie co raz bliżej. Stawiałabym po prostu na ciepłe piaski. Teraz zostaje obadać w którą stronę mamy iść... możemy w każdą po kolei, ale zajmie to co najmniej parę dni. - Burknęła nieco przybita i wlepiła wzrok, aby choć trochę zorientować się gdzie to jest.
Zauważyła też energicznego karakala. Nie była oczarowana całym swoim towarzystwem. Dziś była w melancholijnym humorze, nieco zamyślona.
Ciężko było jej oddawać swoją uwagę większej ilości kotów.