- Bydło to tu przed chwilą było, ale uciekła. Idziemy - rzekła do pantery i znikła między drzewami, podążając w stronę dżungli.
- W dżungli jest dzikie bydło. - Rzuciła, po czym dodała - To jak, idziemy?
Skinęła jej łbem. Polowanie było dobrym pomysłem. Za wilkiem nie warto już było gonić, pewnie uciekł już naprawdę daleko, nie warto było tracić na niego sił, a pewnie któregoś dnia i tak na niego wpadnie.
- Dokładnie. Tylko, że tu pewnie żadnej zwierzyny znów nie ma, chyba, że jakieś wychudzony śnieżne zające. Znasz jakieś tereny, gdzie można polować?
- Ależ one są głupiutkie. Wiedzą, że w pojedynkę sobie z kotem nie poradzą. A ten wariat naskoczył na dwa... nawet ryjówki są inteligentniejsze. Przynajmniej uciekają. - rzuciła, i spojrzała tęsknym wzrokiem na krew pozostawioną przez wilka... gdy tak się zapatrzyła, cały "trans" przerwało donośne burczenie w brzuchu, które echem odbiło się od drzew. Uśmiechnęła się speszona, po czym zapytała:
- To może byśmy poszły coś zjeść? Wyczerpała mnie ta zabawa w berka.
-Od jednego ugryzienia jeszcze nikt nie umarł. Zagoi się szybko. Ale kundla i tak któregoś dnia dopadnę. A tylko się zabawić chciałam, no! A ten na mnie od razu z pyskiem wyleciał. Dzikus! - wrzasnęła jeszcze za uciekającym wilkiem.
Widząc jak wilk dziabnął Wood, stwierdziła, że tak musiało się stać... w końcu też nie jest bezsilnym stworzeniem. Nagle się wydostał, pobiegł w stronę Lili, po czym widząc ją przed sobą gwałtownie skręcił. Wyglądał jak wystraszony szczeniak... no cóż, podstawowa kolej rzeczy. Spojrzała na panterę, zmarszczyła oczy, machnęła masywnym ogonem i wychyliła łeb w przód:
- Nic Ci nie jest? - zapytała nieco zmartwiona, widząc śnieg zabarwiony szkarłatną barwą krwi.
Popatrzyła z rozczarowaniem za uciekającym wilkiem.
-No patrz, znów zwiał. A szkoda.
Zawył z bolu i rozdrażniony cisnął łbem w jej strone i ugryzł za pysk powodując głębokie rany, gdy kot zajął sie bólem ten wywinal sie i uciekl. Biegl tak szybko jak jeszcze nigdy, dzieki niebiosom, ze rana nie byla gleboka... w koncu ma grube futro, nie latwo sie przez nie przebic. Jednakze wiedzial juz, ze nie moze tak latwo podchodzic do kotowatych.
Prychnęła. Ranka była, ale toż to było tylko zadrapanie, w końcu ile szkód może wyrządzić pazur wilka? Przejechała pazurami po boku wilka, zostawiając rany, ale niezbyt groźne, nie chciała go zabić, tylko się zabawić w końcu.
Jeszcze bardziej zaczal wierzgac, w koncu zadrapal duzego, czarnego kota za nos robiac rane.
Usiadła za nimi i ziewnęła leniwie. Wiedziała, że nie będzie już musiała biegać... traktowała to jedynie jako małą zabawę.
Widząc, że wilk zaczął uciekać ogromnymi susami dogoniła go, ale widząc, że mglista pantera szybciej go dopadła wyhamowała przed nimi. Skoczyła na wilka i powaliła go.
Nieco rozluźniła uścisk i zsunęła się z wilka zachodząc go od tyłu, aby nie miał drogi ucieczki.
Zaczął sie miotac na prawo i lewo, jednakze ciezar kota znacznie przewyzszal jego. Gdy zobaczyl jak drugi biegnie w jego strone pomyslal ze to koniec. Zaczal wierzgac i miotac lapami w koci pysk. Bez skutku.
Widząc, że ten zaczął im uciekać pobiegła bokiem, po czym wyskoczyła prosto na niego. Uderzyła z impetem i wtrąciła go do źródełka. Stała nad zmieszanym wilkiem, podczas gdy woda obmywała jego ciało.