- Możemy się przejść do lasu, w którym byliśmy szybciej. - mruknął, po czym potruchtał ambitnie w tamtą stronę.
- Jeśli chcesz możemy iść w inne, spokojniejsze, uwolnione od cieląt miejsce, chociaż ja już straciłam nieco chęci - mruknęła.
- Dzięki Bogu, że istnieją jeszcze myślące stworzenia. - mruknął dotykając smętnie policzka. Oblizał się, po czym zapytał.
- No cóż, jeszcze coś mam zrobić, czy wracamy?
'On pierwszy zaatakował'. Po tych słowach poczuła się, jakby miała przed sobą nie dorosłą, białą tygrysicę, a małe rozwydrzone kocię.
- Coraz więcej dzikusów na tym świecie. -rzekła, gdy tygrysica uciekła. Spojrzała na Leona, na szczęście nic mu się nie stało, tamta zdążyła tylko uderzyć go w pysk.
- Tchórzliwy, zdziczały i mizantropiczny kot... wybuchowa mieszanka, która tworzy istne dziwadło. - prychnął z wyższością, patrząc, jak biała koza znika wśród drzew.
Leżąc na jednej z grubych gałęzi odezwała się do Holly.
-Twój synalek pierwszy mnie zaatakował.
Po czym zniknęła pośród drzew.
- Żeby tak po prostu atakować młodego tygrysa? - prychnęła. Ona widziała tylko jak tamta zaatakowała Leona, ale to jej wystarczyło. Już nawet nie można ruszyć się z jaskini, żeby nie trafić na jakieś zdziczałe koty.
Widząc jak tygrysica totalnie ignoruje jego majestat, oraz wysokie urodzenie, syknął z pogardą i pacnął ogonem o ziemie. Jego matką była sama przywódczyni, więc automatycznie zaliczał się do kociej arystokracji. Zdezorientowały go jej słowa... cóż za głupoty plotła? 3 razy większa? Chyba ma problemy ze wzrokiem... biedne, ślepe cielę. Jest od niej mniejszy jedynie o głowę, idiotyzm.
Widząc jak ta uciekła na drzewo, wyszedł przed norę i warknął chyląc uszy do tyłu.
Odskoczyła do tyłu.
-Żeby mnie tak po prostu atakować ?
Ból był nie do zniesienia, wyskoczyła z nory i wdrapała się na jedno z drzew.
Została z tyłu, za Leonem, niech się wykażę. Lecz gdy usłyszała w oddali ryk bólu przyspieszyła. Po kilku sekundach pędziła już ogromnymi susami w stronę ryków. Zobaczyła jak ten biały dzikus, z lasu uderzył Leona w pysk, a on zaczął drapać ją w pysk. Doskoczyła do nich i zanim tygrysica zdążyła się odwinąć zatopiła kły w jej łapie.
Ryknął piskliwie. Echo rozniosło się po lesie, a on zaczął machać szponami na prawo i lewo raniąc jej pysk.
Szybko zerwała się na nogi, ryknęła z bólu. Uderzyła młodego tygrysa łapą, prosto w pysk, po czym opatrzyła ranę, która okazała się dosyć poważna.
Doszedł na tereny wilków. Był nieco zdezorientowany, ponieważ czuł mnóstwo zapachów. Wdrapał się na drzewo, aby móc poruszać się w rytmie lasu.
Przeskakiwał z drzewa na drzewo, ukazując przy tym swoją grację. Przy każdym szumie drzew stawiał łapy coraz dalej, natomiast przy każdym ryku owiewanych gałęzi przeskakiwał dalej.
Szum wody zwabił go nad rwącą rzekę. Zszedł z drzewa, podszedł do brzegu i napił się. Czuł jak lodowata woda przepływa do żołądka.
Wyczuł zapach obcej istoty, poszedł za nim trzymając ciało ku ziemi. Stanął nad ogromnym wejściem do nory, leżał tam kot.
Jego bystre ślepia dostrzegły ruchomy cel - ogon. Wszedł tam niepostrzeżenie i w ułamku sekundy wbił w niego szpony, a zębami nadal ostrymi jak szpilki przegryzł go na wylot powodując rażący wręcz ból. Zaczął się miotać rozrywając ranę.
Stanęła na oblodzonym brzegu rzeki. Napiła się zimnej wody. Wiedziała, iż zbliża się śnieżyca, musiała szybko znaleźć schronienie. Miała szczęście, znalazła dość sporą norę. Weszła do środka, było tam cieplej. Zasnęła.
Szła z nosem przy ziemi, szukając znajomego zapachu Lari. Idąc tak prawie nie wpadła do lodowatej rzeki. Rozglądnęła się, przeszła jeszcze kawałek i zrezygnowana usiadła na trawie.
- ,,Może jak poczekam jeszcze trochę, to może znajdzie się gdzieś na horyzoncie..." - Pomyślała, jednak wiedziała, że długo nie może tutaj przesiadywać.
Siedząc tak około pół godziny znudziła się. Nagle zaczął padać drobny śnieg. Dopiero co zaczęła się jesień, a tu już spada śnieg. Nawet nie przeprowadzili się do innego miejsca. Muszą to zrobić jak najszybciej i nie zwlekać tak bardzo z tym.
Jej futro nie jest grube, więc po pewnym czasie zaczęło robić jej się zimno. Jeszcze raz omiotła spojrzeniem rzekę i wróciła do Jaskini.